Przed Pogorzeliskiem
PEŁNE SERCE
Walczę z sobą o nieobojętność
Na szczere myśli biorę trop
Jak drzewo
od korzeni aż po koronę
próbuję wzrastać
i oby zawsze
było mi
nie wszystko jedno
i oby zawsze
na to jedno
był czas
Przed Pogorzeliskiem
PEŁNE SERCE
Walczę z sobą o nieobojętność
Na szczere myśli biorę trop
Jak drzewo
od korzeni aż po koronę
próbuję wzrastać
i oby zawsze
było mi
nie wszystko jedno
i oby zawsze
na to jedno
był czas
Wiersz utkany z paradoksów – pełnia serca wynika z nieobojętności, a „nie wszystko jedno” staje się tym jednym, o które warto walczyć, które zawsze ma swój czas, rację bytu. Szczerość, pełny i wszechstronny, harmonijny rozwój jako „stygmaty” życia, insygnia serca, wolnego od skazy obojętności, chłodu, słabości niewyrażania siebie (niczym w wierszu Leopolda Staffa „Kowal”). Starannie wyważony, oszczędny w słowach i wymowny wiersz.